Forum Michael Jackson Hoax Death (Poland) Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Zwierzenia Marka Kwiatkowskiego - przyjaciela MJ

 
Odpowiedz do tematu    Forum Michael Jackson Hoax Death (Poland) Strona Główna » Inne. / Książki i inne dzieła Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Zwierzenia Marka Kwiatkowskiego - przyjaciela MJ
Autor Wiadomość
merry_18



Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 1297
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Post Zwierzenia Marka Kwiatkowskiego - przyjaciela MJ
Przeczytałam z ciekawości Wink Wydaje mi się że warto poświęcić na to czas.



Pewni ludzie, pewne środowiska mają Panu za złe, że Pan, poważny profesor, zafascynował się gwiazdą muzyki POP Jacksonem. Pokazywał się z nim często publicznie demonstrując przyjaźń i zażyłość. Jak to się zaczęło?

Pewnego razu spotkałem sie z panią Jolantą Tourel i jej mężem Jacquem w Teatrze Wielkim. W czasie przerwy, w kawiarence, pan Tourel zaczął coś mówić o Jacksonie. Byłem tym zdegustowany. Po pewnym czasie dowiedziałem się, że Jackson ma przyjechać do Warszawy. Otrzymałem telefon od prezydenta Marcina, Święcickiego, który prosił, żebym zjawił się na lotnisku na powitanie Jacksona i oprowadził go później po zabytkach Warszawy. Byłem z tego powodu niezadowolony. Zjawiłem się na lotnisku w oddzielnym aneksie portu lotniczego, gdzie przyjmowano specjalne samoloty. Tłum fanów i dziennikarzy. Wszyscy niesłychanie podekscytowani. Również i państwo Tourel tam byli, mieli go witać. Przylot się przedłuża. Dziennikarze pytają mnie, jak sie czuję i czy jestem podniecony.
- Podniecony? Czym? Przylotem Jacksona? Gdyby miał tu wylądować Jan Sebastian Bach to bym sie przejął a nie jakiś tam Jackson, chyba państwo żartują?
- No jak to, proszę pan, przecież wszyscy są tym podniecenia.
- Nie ulegam atmosferze owczego pędu.
W pewnym momencie ląduje samolot. Co się okazuje? Że to nie Jackson tylko ktoś inny, więc straszny zawód, płacz prawie. Czekamy dalej. W międzyczasie jestem świadkiem utarczki między panem Tourel a panem Waldemarem Dąbrowskim, prezydentem Fundacji inwestycji zagranicznych w Polsce. Pan Dąbrowski mówi, ze to on się będzie zajmował Jacksonem, a pan Tourel mówi, że jest upoważniony również, i że profesora Kwiatkowskiego wyznaczono do oprowadzenia Jacksona po Warszawie. W międzyczasie ląduje Jackson. Wychodzi. Patrzę, taki cudak, w czarnym kapeluszu, z maseczką na twarzy, trochę się dziwię temu całemu entuzjazmowi. Młodzież dosłownie szaleje. Przed Jacksonem występuje zespół młodych ludzi przebranych w staropolskie stroje i tańczy mazura. Dosyć ładne powitanie. W tym momencie nadchodzi ulewa i wszyscy pędzą do podstawionego już helikoptera, którym mamy lecieć do Wilanowa. To pierwszy punkt trasy Jacksona, potem mają być Łazienki i następne obiekt. Siedzę sobie z boku i widzę, że pan Jackson, otoczony grupą ludzi, sympatycznie na mnie patrzy. Okazuje się, ze miał już informacje na mój temat. Prezydent Święcicki pokazuje mu z okna tereny, na których może będzie usytuować Park Jacksona. Lądujemy w Wilanowie, znowu tłumy ludzi, potem samochodami dojeżdżamy do pałacu oblężonego tłumami. Każą mi oprowadzać Jacksona. Widzę, że interesuje się różnymi detalami na przykład zachwycił się pięknymi fasetami, zwłaszcza w sieni. Nie każdy na nie zwraca uwagę, a tylu już wybitnych ludzi tam oprowadzałem, prezydenta Cartera, szacha Iranu i innych. Zacząłem nabierać do niego sympatii, bo widzę, że zwraca uwagę na rzeczy, ilustracje jego zamiłowanie do baroku.
W pewnym momencie nadbiegła grupa woźnych z pałacu i prosi o autograf. Jackson szczodrze podpisuje na różnych karteczkach, świeczkach podsuwanych mu, w końcu nie wytrzymuje i chcę rozpędzić te kobiety, bo nie przypuszczam, że on sie cieszy takim powodzeniem. Może, dlatego, że od wielu lat nie mam telewizora, radia i właściwie jestem odcięty od spraw dnia codziennego; nie zawsze orientuję sie, co ludzie lubią i kto ma, jaką pozycję w świecie. Oprowadziłem go i wreszcie przyjechaliśmy samochodami do Łazienek. Zwiedzamy Pałac Łazienkowski, za nami tłum. Jackson też zwracał uwagę na różne szczegóły. W pewnym momencie, kiedy byliśmy na piętrze, poprosił, żebyśmy zostali sam na sam. Zadał mi kilka pytań. Dziennikarze wielokrotnie pytali mnie, o czym była rozmowa, o co pytał. Nie ujawniłem tego i zachowałem te słodką tajemnicę. Podobnie jak nie ujawnię, o czym rozmawiałem z, Jacqueline Kennedy oprowadzając ja po łazienkach, Białym Domu. Powiem tylko ogólnie: Jackson pytał o sprawy artystyczne związane z historią, z Pewnymi obiektami i sytuacją w Polsce.
Jego pytania były inteligentne. Zdjął maseczkę i bardzo serdecznie ze mną rozmawiał. Potem pojechaliśmy do liceum Batorego w pobliżu Łazienek. Szał, entuzjazm, właściwie nie mógł tam dłużej być, bo gdy stał na balkonie wielkiej sali młodzież ryczała. Tłum rzucał się po prostu na niego, tak, że ledwie cało z tego wyszedłem.
potem pojechaliśmy do Domu dziecka. Był tam tłum dziennikarzy, wszystkich wyprosił, został z dwiema czy trzema osobami, (pośrodku których i ja byłem) no i małe dzieci. Usiadł w fotelu i powiedział, że chce sobie z nimi porozmawiać. I zobaczyłem, że to dziwny facet. Bo z nikim wcześniej nie chciał rozmawiać, a tu zaczął rozmowy z dziećmi. Musiano mu dokładnie tłumaczyć, co dane dziecko mówi, o co pyta, a on odpowiedział z niesłychaną cierpliwością. W tym momencie uznałem, że to jest normalny człowiek, i że bije z niego dobroć. Kapelusik, maseczka - to poza. Dzieci były nim zachwycone. Lgnęły do niego jak do Świętego Mikołaja. Śmieszne, dziecinne słowa, niesłychana szczerość, dzieci na całym świecie są do siebie podobne.

Czy zauważył pan jakieś symptomy jego zboczeń, o których powszechnie mówiło się w świecie?

Absolutnie nie! Właśnie tylko szczerość wobec tych maluchów. Potem wręczał im prezenty. Miał przy tym niesłychanie rozpromienioną twarz. Dalej był powrót do hotelu "Mariott" i tam również straszliwe tłumy. Jak zobaczyłem - zrozumiałem, co to jest entuzjazm tłumu, ten entuzjazm zaczął się udzielać i mnie. Zacząłem być dumny, że idę obok Jacksona, nagle w ciągu kilku godzin zmieniłem swoją postawę wobec niego.
Na przykład widzę te napisy "Michael is the King of POP","the King of Kings"- Król królów. Zobaczyłem, ze tam w tłumie stał kilkunastoletni chłopiec, ubrany prawie tak samo jak Jackson i wydzierał się: "Michael, Michael!" Gwiazdor się zatrzymał i kazał go wyciągnąć z tłumu. Straż przyprowadziła go, a Michael uścisnął chłopaka i coś mu powiedział, a ten zaczął tańczyć zupełnie jak Michael! Było to naprawdę wzruszający dzień pełen przygód. Wielkie przeżycie w gruncie rzeczy.
Co się dzieje dalej: na drugi dzień gwałt, telefon od prezydenta:
- Musi pan natychmiast, za pół godziny, być na lotnisku!
- Dlaczego?
- Bo Michael się wybiera do Lubiąża, gdzie chcą mu pokazać obiekt, który będzie ewentualnie jego przyszłą rezydencją a Michael powiedział, że bez pana nie pojedzie. Wsiadłem w samochód i natychmiast, jak stałem. Kilkanaście osób weszło d jego małego odrzutowca, otoczyli tam Michaela. Powiedział:
- Proszę wszystkich odsunąć - i poprosił, żebym siadał vis a vis. Siedzimy tak, ale właściwie rozmawiać nie można, bo warkot zagłusza wszystko. Lecimy do Wrocławia, a potem helikopterem do Lubiąża.
Michael siedzi vis a vis, przyglądam mu się, a on mnie. Patrzymy na siebie, pół godziny, godzinę, a on jest promiennie uśmiechnięty. Widzę, że to bardzo ładna twarz, niezwykłe oczy, piękne usta, nosek. Patrzę na niego i zadaje, sobie pytanie, co to za człowiek? A w oczach jego widać niezwykłą dobroć i serdeczność.
Wiedziałem, że jego twarz jest po operacjach, ale mnie to nie przerażało, bo prawie wszyscy starsi amerykańscy aktorzy są po operacjach. Polscy niektórzy także. Dowiedziałem się, że Michael, jest obecnie biały, bo ma chorobę skóry: zaczęły się pojawiać małe plamy na jego ciele. I on przyśpieszał ten proces, żeby ujednolicić barwę skóry. To jest zrozumiałe. To po prostu wynik choroby. Ale oczywiście opinia była inna.
Wiedziałem, ze jest bardzo bogaty i że może sobie pozwolić na wszystko, no, ale jak zobaczyłem reakcje tłumów młodych ludzi, to sobie pomyślałem, ze może rzeczywiście tak fantastycznie śpiewa, a ja nie znam jego muzyki. W Lubiążu tłumy. Kiedy go oprowadzałem po Zamku Warszawskim, byłem zdumiony, bo szła z nim grupa dziennikarzy, a obok przypadkowa wycieczka, która była w Zamku, Młode kobiety, dziewczyny właściwie, takie po kilkanaście lat spostrzegły Michaela, zaczęły szlochać.
Dostały konwulsji na jego widok.

Ale jaki jest związek Michaela z Łazienkami?

Zarówno w Zamku Królewskim w Warszawie, jak i w Lubiążu najbardziej go interesowały ubiory strażników, złote galony, lampasy. Podchodził do nich, długo się przyglądał, Ma takie upodobania, interesuje go świat dziecięcy; myślę, że, to, co robiono mu w Stanach zjednoczonych i na świecie, posądzanie go o te rzeczy... To był szantaż. Jego kosztowało to podobno 8 milionów dolarów. Oczyszczony jednak został ze wszystkiego. Jego zainteresowanie Światem dziecięcym brano za zboczenie. Chcieli właśnie uderzyć go tu. Z każdego można zrobić, kogo się chce. Wiem, bo sam wiele przeszedłem...
Ameryka jest krajem zgłupiałym, zwłaszcza pod względem prawowania się. Ludzie tam ciągle się procesują, rodziny są szantażowane procesami, wszyscy nieustannie się o coś oskarżają. Przejechałem autobusem całe Stany, byłem w rozmaitych środowiskach, również młodzieżowych. Tam Np. nie ma w ogóle flirtu, nikt nie flirtuje, bo wszyscy są sterroryzowani. Spojrzysz na kobietę na ulicy, a ona może cię oskarżyć: "szedł ulicą i pożądliwie na mnie spojrzał!" I wytoczyć ci sprawę. Tak jak społeczeństwo sowieckie było ogłupiałe od totalnej politycznej kontroli treści myślenia, tak Amerykanie zgłupieli, pod względem podejrzeń seksualnych, erotycznych. Oczywiście, to, co, tam przezywają, prawdopodobnie będą chcieli wprowadzić u nas, na przykład metodę szantażu pewnych jednostek, ale generalnie to sie u nas nie przyjmie- Polacy nie mogą chyba zgłupieć. Rodzina amerykańska jest całkowicie manipulowana przez środki masowego przekazu, po za tym słabo rozwinięta intelektualnie, szkolnictwo i poziom kultury jest niski. Ale ponieważ są bogaci a środowiska amerykańskiej sitwy i rodzina milionerów tworzą pewien klimat, w związku z tym Ameryka wywiera olbrzymi wpływ na Europę i Europa się amerykanizuje. Niektóre kraje o silniejszej kulturze jak Francja, Włochy bronią się przed tą inwazją, ale narody wszech europejskie a szczególnie Polska, gdzie jest dosyć niski poziom kultury, społeczeństwo niewyrobione i słaba inteligencja, łapczywie chwytają ten blichtr kultury.
Z Michaelem zaczęła sie miła przyjaźń, ale głownie telefoniczna. Jeszcze będąc w Polsce, Michael nagle zapytał mnie- chyba we Wrocławiu, tuż przed samym odlotem - jaka jego piosenka najbardziej mi się podoba.
- Nie wiem, bo nigdy nie słyszałem.
Był niezmiernie zdziwiony
- Jak to, nie słyszał pan żadnej mojej piosenki?
- Żadnej.
- No to zapraszam pana na swój koncert, teraz mam w Berlinie a potem w Paryżu. Który pan woli?
Zanim odpowiedziałem on już zdecydował
- Zaproszę pana, do Paryża, Paryż ma więcej fantazji w aranżacji. No i tak się stało. Zaprosił mnie i pojechałem tam w towarzystwie państwa Tourel. Mieszkałem w tym samym hotelu, co Michael, właściwie tuż obok niego, super luksusowy hotel. Pod hotelem tłumy młodzieży, deszcz nie deszcz. Również wielu dorosłych. Tłum, skanduje: "Michael, Michael, we love you!". Myślałem, ze to tylko w Polsce jest tak niewyżyta młodzież, ale okazuje się, że we Francji tak samo.
Michael, co pewien czas w nocy musi wstawać z łóżka i pokazywać się w oknie, wtedy szał niesłychany, że się ukazał. Na drugi dzień po południu koncert. Jadę drugim samochodem, pierwszym jedzie Michael. Obok nas tłumy fanów, biegną za samochodami. W orszaku policyjnym motocykli jedziemy przez Champs-Elysees, obok Łuku Tryumfalnego. Cały ruch zatrzymany, po bokach, na chodnikach tłumy. Obok Michaela fani na motocyklach, jadą pod prąd, policjanci sa wściekli, próbują odgonić tych motocyklistów, nie mogą. I tak wjeżdżamy na stadion Boulogne na peryferiach Paryża, obok Lasku Bulońskiego. Tam prawdziwe wrzenie, tłumy. Prowadzą nas przez jakieś korytarze na scenę, stadion mieści 100 tysięcy ludzi. I nagle jeden z organizatorów przybiega i mówi, że Michael chce widzieć profesora. Nikogo innego tylko profesora. No i prowadzą mnie przez scenę, jakieś korytarzyki, do jego garderoby. Rzucamy się sobie w ramiona. Michael mówi, żeby jego goście, ja i państwo Tourel, siedzieli wprost na scenie. I sadowią nas z boku Ale na uszy zakładają nam słuchawki, żeby nie ogłuchnąć, bo obok jest aparatura nagłaśniająca. Stoimy na scenie, mam nawet zdjęcie. Tłum, co chwila powstaje w poszczególnych sektorach trybun z niesłychanym krzykiem. Na środku stadionu, bez żadnego zadaszenia też kłębi się tłum. Okazało się, że cały dzień od rana tam lał deszcz, a oni stali! Na szczęście pod wieczór przestał padać. Entuzjazm i napięcie nieprawdopodobne. I nagle prowadzą mnie do zespołu, który przygotowywuje się do wystąpienia. Biorą sie za ręce i wszyscy w niesłychanym skupieniu odmawiają modlitwę. Dziwnie są poprzebierani, mam zdjęcie z cudowną murzynką z pióropuszem na głowie, wspaniały zespół, który towarzyszy Michaelowi. Siedzimy na scenie z boku i zaczyna sie seans.

I zrozumiał pan tę muzykę?

Zrozumiałem nie tyle muzykę, ale zrozumiałem, kim on jest, bo patrzyłem z odległości kilku metrów, jak tańczył. Sam należałem kiedyś do zespołu pantomimy, bardzo mnie to interesowało, mogłem iść w tym kierunku, nawet do Tomaszewskiego. To przypadek, ze nie zostałem mimem, bo siedziałem w Muzeum i bałem się Lorentza, więc wycofałem się z tego. Znając, więc arkana baletu i pantomimy - podziwiałem taniec, Jacksona. Mistrz pantomimy, mistrz tańca, no a potem się okazuje i mistrz słów, bo teksty ustala, i muzykę, całą scenografię i reżyserię - to rzeczywiście jeden z najbardziej utalentowanych artystów XX wieku. Oczywiście nadwiślańscy inteligenci z kurzymi móżdżkami, a wielkim zadęciem, wzruszają ramionami i oskarżają mnie o głupotę. No to vice versa szanowni państwo.
Po tym koncercie wszyscy jedziemy do hotelu, do apartamentu Michaela. Do samochodu Jacksona wsiada kupa dzieci. Różni rodzicie dali swoje pociechy. Zostali na ulicy a dzieci poszły za nim do hotelu. Olbrzymi apartament, dzieci bawią się, wcale się Michaelem nie przejmują i zaczynają walić w siebie poduszkami, bo tam było pełno sof, kanap. Michael pękał ze śmiechu, niesłychanie się tym cieszył, a dzieci bombardowały się poduszkami. Jego w gruncie rzeczy pasjonuje świat dziecięcy, bo powiedział mi, że trzeba radość dawać światu dziecięcemu, trzeba dzieciom zaszczepić dobroć, bo ze starymi ludźmi, dorosłymi to nic się nie zrobi, oni są już przegrani. Dlatego przyjął pozycję i strój, nawiązujący do Piotrusia Pana. A maseczkę to on zakłada głównie, dlatego, że rzucające sie na niego i obcałowujące tłumy mogą go czymś zarazić, a jego instrumentem jest gardło.
Michael jest inteligentnym człowiekiem, wrażliwym, a gdy siedzieliśmy w hotelu i rozmawialiśmy, spostrzegłem, że jest skromny, powiedziałbym, nieśmiały. Proszę sobie wyobrazić, jak to trudno wystąpić na scenie wobec 100 tysięcy ludzi. Poza tym zauważyłem, jak przezywa on to wszystko. Następnego dnia był drugi koncert. Tym razem usadowił nas nie na scenie, tylko wśród tłumów. Na środku stadionu była estrada dla wybranych gości, z krzesłami i ławkami. Dopiero z tego miejsca potrafiłem ocenić jakość spektaklu. I powiem prawdę: przecież zawsze żyłem muzyką, właściwie poprzez muzykę poszedłem na historię sztuki, bo najpierw grałem na fortepianie, potem przez szereg lat byłem wiceprezesem Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego, organizowałem koncerty, kilkadziesiąt tysięcy koncertów w samych Łazienkach. Koncerty, filharmonia, przezywanie - to rzeczy szalenie mi bliskie. Zawsze wielbiłem i wielbię do tej pory muzykę poważną, ale nagle zetknąłem się zupełnie z czymś innym, gdzie jest połączenie wszystkich sztuk, Gdzie jest zespolenie - taniec, pantomima, śpiew, muzyka, scenografia, efekty filmowe, efekty iluminacyjne i to stwarza jedno wielkie przeżycie. Przyznam się, że ja tak wielkiego przeżycia artystycznego, wrażeniowego, jak na tym spektaklu nie stadionie w Boulogne, nie doznałem na żadnym innym koncercie.
I wtedy doszedłem do wniosku, że Jackson jest godny wielbienia, bo to naprawdę wielki artysta. Śmiano się z beatlesów a oni w swoim czasie też byli wielcy, bo pokazali nową interpretację muzyki i cieszyli się słuszną sławą. A więc są to zjawiska artystyczne, których nie należy lekceważyć, negować. Negują z reguły ci, którzy nie rozumieją albo nie potrafią przeżyć tego, nie chcą, są głusi albo w ogóle ograniczeni.
Potem zaczęły się szalone rozgrywki, bo prezydent Święcicki wytypował pod budowę Jacksonowoskiego Parku Rozrywki teren byłego lotniska na Bemowie. Michael się niesłychanie zapalił, zrobiono wszystkie studia i wówczas MSW zastopowało całą tę sprawę. Zaczęły się protesty mieszkańców. Wcześniej poustawiano takie wille-kurniki i zaczął się liczyć głos grupki kilkudziesięciu osób, która ma zdecydować o całym terenie. Zaczęły tez działać parafialne intencje różnych ludzi spod różnych znaków politycznych. Zaczęli robić, akcję, że to pedofil, satanista, a Michael jest katolikiem. Dziennikarze wdarli się do jego sypialni, zrobili mu zdjęcia, a tam wisi nad łóżkiem wielki obraz Chrystusa Miłosiernego z sercem, a z boku zatknięty wizerunek Matki Boskiej. Bałagan na łóżku świadczy o tym, że zdjęcia zrobiono z zaskoczenia i nie są pozowane. Jacksona wiązali z Kościołem Scjentologicznym, a wiadomo, że to sekta, która szantażuje wybitnych artystów amerykańskich. Muszą do niego wstąpić, bo inaczej przegrywają. Sekciarze Po prostu wyciągają pieniądze od tych ludzi. Michael się im sprzeciwił, no to zrobili mu proces, o pedofilstwo. A u nas w dalszym ciągu daje się temu wiarę. Polska to jest Polska, a prowincja polska, to jest prowincja intelektualna, prowincja w myśleniu. Nie można wszystkich rzucać do jednego kosza. Są Polacy, dobrzy, średni i bardzo źli. A jest jeszcze bardzo dużo Polaków głupich. Doszedłem do wniosku, ze cenie sobie tylko dobrych Polaków.

Co dalej z Parkiem Rozrywki?

Zaczęła się nagonka na Święcickiego. Jedni byli za, drudzy przeciwko. Minister Spraw Wewnętrzny, Janusz Tomaszewski, przyjął nas, państwa Tourel i mnie. Zaczęły sie rozmowy, że owszem, to i owo, ale oni ciągle żądali jakichś gwarancji, przeciągali sprawę Bemowa i właściwie zaczął ją torpedować. Wyciągano jakiś protest, że tam musi być nawiew powietrza na Warszawę, a te pawilony mogą to zatrzymać. To miały być wszystko niskie pawilony, Jackson chciał to zrobić pod dachem, bo tego wymaga klimat w Polsce. Chodziło, o to żeby to funkcjonowało nieprzerwanie cały rok. Wybudowane ostatnio inne wielkie budynki już nie zatrzymują nawiewów.
Dlaczego się w to wszystko włączyłem? Bo Jackson mi osobiście zaproponował, że będę dyrektorem artystycznym przedsięwzięcia i poprosił o przygotowanie programu, żeby to był rodzinny park rozrywki polski, narodowy. Żeby każdy cudzoziemiec zdawał sobie sprawę, że to nie Ameryka, że to nie jest Myszka Miki ani Kaczor Donald, tylko bajki polskie. Chciał zrobić edukacyjny park dla polskich dzieci, więcej, propagować Polskę. Bo przecież cały świat zacząłby przyjeżdżać do Warszawy. Po za tym wiedziałem, jako varsavianista, warszawiak i człowiek zakochany w Warszawie, wiedziałem, że to niesłychanie wzmocni turystykę, która jest położona na łopatki, prowadzona beznadziejnie często przez takich, którzy nie rozumieją w ogóle tych problemów. Mnie są one bliskie, bo kilkadziesiąt lat mieszkam pośród łazienkowskich tłumów, widzę, jaki jest przepływ zwiedzających, jakie są potrzeby. Wiele jeździłem po świecie, ale mnie się przeszkadza, a jeżeli są jakieś dobre rozwiązania - to się je torpeduje, psuje. Tak jakby komuś Zależało na tym, żeby Warszawa była prowincjonalną pustynią.
Paryż, taka atrakcja mimo to zrobił park, bo to jeszcze wzmocniło turystykę francuską. Michaelowi proponowali w Monachium, w Bremie, gdzie dali olbrzymie nakłady pieniężne, i gotowe tereny, a on jednak wybrał Polskę przez sympatię dla niej. Nie powiedziałem wcześniej, ze Michael zjawił się w teatrze Stanisławowskim już pierwszego dnia pobytu w Polsce. Było tam przyjęcie, siedziałem obok niego z jednej strony, z drugiej prezydent Święcicki, dano dla niego koncert, a potem prezydent wręczył mu list intencyjny. Tłum ludzi, elita warszawska, wszyscy bardzo podnieceni, Michael przyszedł bez maseczki. Mamy piękną dokumentację fotograficzną. Powiedział, że objechał kulę ziemską 6 razy i Polska mu się podoba najbardziej.
- Zakochałem się w Polsce i chciałbym tu mieszkać - powiedział.
Oczywiście w każdym kraju by to natychmiast wykorzystano dla ogólnego interesu, ale nie w Polsce zapełnionej ludźmi, którzy sa na wierzchu i załatwiają swoje sprawy. Skoro Michael złożył deklarację, że chce tu i będzie, wysłannicy jego przyjeżdżali do Polski często, a tu ciągle jakieś telefony i ciągle jakieś trudności. Odpadnięcie Bemowa było dla niego olbrzymim rozczarowaniem. Zaczęliśmy szukać innych terenów. Znalazłem przestrzeń nad Wisłą. Wysłannik Michaela był zachwycony. Teren nad Wisłą miedzy Cytadelą a lasem Bielańskim - od lat pusty, zalewany rzeką, zabagniony, zarośnięty sitowiem, wikliną. Przecież można go wykorzystać, a właśnie ten teren był najlepszy, bo wiadomo, że jest Wisłostrada i metro miało być doprowadzone do Placu Wilsona. Poza tym ożyłaby znowu komunikacja rzeką! Michael sie zapalił, bo przecież zrobiłby tu Wenecję dosłownie. Nie, zaczęło mu przeszkadzać. Miejscowa Rada Żoliborza wystosowała protest. Dlaczego? Bo jedna pani chodzi tam z pieskiem na spacery i nie będzie miała dostęp do Wisły.
Wynaleźliśmy, więc drugi olbrzymi pusty teren, w Wilanowie. Zapalił się Michael, zapalił się do tego ksiądz Bijak, nawet ksiądz Prymas zaakceptował. Ale kilku chłopaków, mających swoje domki i gospodarstwa, sprzeciwiło się. Bo taka jest w Polsce zasmarkaną demokracja. Demokracja może być w społeczeństwie dojrzałym i w społeczeństwie obywatelskim, ale nie w społeczeństwie ludzi niedowarzonych umysłowo. Nie umieją podporządkować swojego interesu, prywatnego widzenia, interesowi ogółu. I to Polskę zawsze gubiło, od XVIII wieku, dlatego byliśmy niewolnikami przez cały XIX wiek i jesteśmy do tej pory. I będziemy, będziemy zawsze sługusami i niewolnikami, Tylko i wyłącznie z własnej winy!



źródło: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez merry_18 dnia Sob 21:13, 20 Lis 2010, w całości zmieniany 3 razy
Śro 11:36, 16 Gru 2009 Zobacz profil autora
Tibby



Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

Post
noo, naprawdę interesujące. cóż, zaskoczeniem dla mnie te jego zwierzenia nie były, tzn. ich treść, ale ten gościu dla mnie z deczka wkurzający w niektórych momentach


Post został pochwalony 0 razy
Śro 15:27, 16 Gru 2009 Zobacz profil autora
rosean



Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Zawsze poważałam pana Kwiatkowskiego ale teraz za te epitety będę go wielbić. Jest jedynym prawdziwym polskim przyjacielem Michaela. Dzięki mery.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 17:03, 16 Gru 2009 Zobacz profil autora
Róża83



Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 795
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Piotrków Trybunalski
Płeć: Kobieta

Post
Jaka to ironia losu-ludzie którzy znali i kochali MJ od wielu lat nigdy nie mieli przyjemności Go poznać,a człowiek który w gruncie rzeczy nie wiedział kim w ogóle jest Michael (poza tym że jakimś "zdziwaczałym piosenkarzem"...),nie dość że Go poznał to jeszcze zaprzyjaźnił się z Nim.Heh...ale ważne że pan Kwiatkowski poznał się na MJ,że miał okazję przekonać się jak wspaniałym człowiekiem jest Smile

Świetny wywiad.Czytałam już dużo wcześniej wywiad p.Kwiatkowskiego odnośnie MJ i ten w sumie jest jego rozwinięciem Smile Cieszę się że są ludzie którzy nie mają klapek na oczach.
Tak bardzo Mu zazdroszczę tej przyjaźni z MJ...ehh...

A jak ciężko mnie wkurza sprawa tego Parku Rozrywki!Polacy są jednak popiep...ni Sad Polak potrafi...zepsuć wszystko!Mam nadzieję że tych co stawiali taki opór przeciw temu przedsięwzięciu dręczą teraz wyrzuty sumienia!Debile Sad

Dzięki Merry za wstawienie tego wywiadu.Wspaniale czyta się takie słowa Smile


Post został pochwalony 0 razy
Śro 18:49, 16 Gru 2009 Zobacz profil autora
planet_earth



Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: europa
Płeć: Kobieta

Post
Dzieki Merry, piekny wywiad i nalezy go poakzywac jak najwieksej liczbie ludzi; Marek Kwiatkowski to jeden z tych swiatlych Polakow, ktory potrafi przyznac sie do bledu; teraz go jeszcze bardziej bede lubiala bo lubi MJ; a Polacy.... szkoda ze taka jest prawda i bardzo malo sie zmienia, ale tak jak powiedzial, tak juz chyba bedzie Sad chociaz, nadzieja umiera ostatnia, wiec.... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Śro 23:09, 16 Gru 2009 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Michael Jackson Hoax Death (Poland) Strona Główna » Inne. / Książki i inne dzieła Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin